Pierwszy kot: Łatka błąkała się po Boryczewie, przygarnięta tymczasowo przez panią Kingę. Niestety kicia nie mogła zostać u tej Pani ze względu na alergię jej męża. Tak trafiła do nas.
Kot numer dwa i trzy: Dwa chuligany Krecik i Bąbelek to koty z Woli Batorskiej. Znalezione razem – jak tu rozdzielić takie słodziaki?
Spotkanie maluchów z Łatką było trudne, bo syczała na nie nieustająco przez pierwsze tygodnie. Na szczęście nie mogła oprzeć się tym słodkim oczkom i uległa. Przytulała je i spali razem. Trzy kulki.
I czwarty kociak: nasza Filusia – oryginalnie umaszczona, najmłodsza dziewczyna w stadzie. Filusia została wyciągnięta z wnętrza auta w pewien chłodny wieczór. Prawdopodobnie szukała schronienia i ciepła na silniku samochodu. Całe szczęście, że głośno wołała o ratunek zaklinowawszy się wewnątrz samochodu. Udało się ją namierzyć i uratować. Mieliśmy wtedy już 3 koty – jeden więcej? – co za różnica. Kupując miseczki mamy przecież cztery w komplecie, a nie trzy. Kotka wzbudziła ogromne emocje u naszych pozostałych kocich lokatorów. Przez pierwsze dni Filusia siedziała pod łóżkiem i robiła zapachy. Kulka strachu, która potrzebowała czasu. Dwa tygodnie oswajania i tulenia.
W końcu narodziła się jak Feniks z popiołów – dumna z podniesionym ogonkiem wyszła i zawarła pakt przyjaźni z pozostałymi kotami. I tak jest do dziś. Najgłośniejsza i rozgadana woła towarzystwo do misek.

Agata Żeromska